Amerykańska tradycja pieczenia wołowiny na ruszcie to temat-rzeka. Stekami zajadali się filmowi "Chłopcy z ferajny" w jednej z więziennych scen, o steku (dokładnie t-bone) śpiewał Neil Young w jednej ze swoich piosenek, stekami kusił też bajkowy Jerry psa Spike'a (swoją drogą, wizerunek steków w tej kultowej kreskówce do dziś rozbudza moje zmysły). A obecnie? Niech za przykład posłużą spływające raz po raz internetowe rewelacje zza oceanu o biciu kolejnych rekordów w jedzeniu pieczonego mięsa na czas. Zaryzykuję stwierdzeniem, że steki są dla Amerykanów tym, czym pierogi dla Polaków.
A jako, że grillowanie to przecież drugi po piłce nożnej sport narodowy w kraju nad Wisłą, wcale nie trzeba lecieć za Atlantyk, by przekonać się o amerykańskiej tradycji barbecue na własnym podniebieniu (choć jakby nie było, niedawne zniesienie wiz trochę kusi). Przedstawiam więc listę siedmiu kulinarnych kierunków w Poznaniu, gdzie można trafić na nieprzyzwoicie dobre steki. Do dzieła!
1. Evil Steak House
Po długich miesiącach nieobecności gospodarz Timi z załogą wrócili ze zdwojoną siłą (i na szczęście niezmienionymi stekami) do gry. Nowa lokalizacja na Gwarnej to tysiąc metrów kwadratowych powierzchni, na której znalazło się miejsce na lekko ponad trzydzieści stołów, potężny grill i profesjonalny sprzęt, w którym na oczach gości sezonowana jest wołowina. Warto wspomnieć, że tylko polskiego pochodzenia - Evil stawia na mięso od lokalnych dostawców. Rozmach menu może przyprawić o zawrót głowy, bo obok różnych rodzajów steków (t-bone, rib eye, klasyczna polędwica czy rostbef) natknąć się można na coś nieszablonowego: stek ze strusia czy tuńczyka. A jak wiadomo, steki bez odpowiedniej oprawy są jak rozpędzony rumak bez dobrego jeźdźca. Oprócz dodatków takich jak pieczone na ruszcie warzywa (z ziemniakami i kukurydzą na czele) na horyzoncie wyłania się barman, który dobrze wie, jak podrasować smak zawartości talerza. Na barowej ladzie widać kilka gatunków whisky (także tych z wyższej półki), burbonów czy kraftowych piw (na lżejszy wieczór). Evil będzie dobrym kierunkiem na kolację w większym gronie czy imprezę, na której steki będą robić za motyw przewodni.
2. SomePlace Else Poznań
Jedna z dwóch restauracji działających w Hotelu Sheraton to miejsce, w którym spotykają się ze sobą kuchnia tex-mex (mieszanka teksańskiej i meksykańskiej tradycji kulinarnej) oraz amerykański pub w odpicowanej wersji. Niech nie zwiedzie Was lokalizacja: pomimo pięciogwiazdkowego obiektu zgromadzone w lokalu obiekty takie jak dyskotekowa kula, zawieszone na ścianie auto a'la Garbus czy modele awionetek pod sufitem dają jasny sygnał, że przed przyjściem tu można śmiało zrzucić garnitur na rzecz luźniejszego odzienia. O jakość steków serwowanych w SomePlace Else dba tutejszy szef kuchni Jakub Ignyś. Oprócz nich w karcie znalazło się miejsce na niesztampowe burgery z kaczką i wieprzowina czy sałatka cezar w wersji na bogato. Do tego cała gama alkoholi, które podkręcą smak i dodadzą jedzeniu ognia. Sportowego smaczku dodaje fakt, że na miejscu transmitowane są wszystkie ważniejsze mecze.
SomePlace Else 3/9
3. Rusztowanie grill&bistro
Steak house prosto z Łazarza, gdzie na ruszcie królują nie tylko steki, ale też hamburgery. Do tego mają tu całkiem rozbudowaną ofertę lunchową. Całość dopełnia budowlany styl, dosłownie jakby przed dniem zwinięto stąd wszystkie rusztowania po świeżo zakończonym remoncie. Spokojnie - restauracja działa prężnie na pełnych obrotach i smaży na ruszcie aż miło.
4. Whisky In The Jar
Pora na kierunek w sercu miasta, czyli na Starym Rynku. Whisky In The Jar smaży steki nie tylko u nas - restauracje spod tego szyldu zobaczymy również w Łodzi oraz Wrocławiu. Wnętrze poznańskiego lokalu może pochwalić się ekstrawaganckim dizajnem w klimacie rock'n'rolla (wystarczy rzucić okiem na należycie wyeksponowany blisko wejścia motocykl Harley'a Davidsona) oraz ogromną, dwupoziomową przestrzenią. Karta poświęcona jest nie tylko stekom, ale też burgerom. Z tych pierwszych polecam w szczególności okazałego Porterhouse'a (o gramaturze 1200g!), czyli połączenie marmurkowatego rostbefu z delikatniejszą polędwicą. Na mniejszy apetyt warto wziąć pod uwagę Flank Steaka, który pochodzi z najlepszej części łaty wołowej - Bavette. Jej mięso można rozpoznać po charakterystycznych, długich włóknach, które osiągają najlepszy smak w średnio wysmażonych stekach. A skoro steki mamy już wybrane, to pora na wizytówkę lokalu - drinki w "słoikach", które zaskakują nie tylko prezencją, ale co najważniejsze - zawartością. Na rozweselenie i jesienne pobudzenie zmysłów w sam raz.
Stary Rynek 100
5. Hotel Moderno
Przyznaję, że ten kierunek to jedno z tych odkryć, które najmniej się spodziewałem. Hotelowa restauracje obiektu na Kolejowej może pochwalić się ponadprzeciętną (ba, to niewiele powiedziane!) kuchnią, gdzie jednym z najsmaczniejszych elementów są właśnie steki. Te przygotowywane są z sezonowanej wołowiny, która przed podaniem trafia naturalnie do szaf chłodniczych, gdzie przez kilka tygodni dojrzewa mięso. Po tym czasie steki pieczone są w piecu opalanym drewnem, dzięki czemu uzyskują charakterystyczny aromat podwędzanego dymu. Sama restauracja odbiega klimatem od wcześniejszych kierunków i będzie zdecydowanie lepszym wyborem na poważniejsze okazje jak biznesowy obiad w godzinach pracy czy rodzinną ucztę. A skoro już o obiedzie mowa, warto zostawić trochę miejsca na deser - lokalny cukiernik zna się na rzeczy i wie, jak zaskoczyć gości. Słodki akcent na koniec robi zawsze dobrze.
Ulica Kolejowa 29
6. Indian Steak House
Czas na steki spod szyldu, który zawisł najpóźniej z dotychczas opisywanych miejsc. Otwarty w zeszłym roku koncept gastronomiczny w poznańskim City Parku jest efektem współpracy dwóch przyjaciół. Cel, jaki im przyświecał, to złączenie dwóch prądów w całość: pasji do motocykli Indian (stąd też nazwa lokalu) oraz przede wszystkim uwielbienia do solidnie przygotowanego mięsa z rusztu. Indian Steak House to zdecydowanie najbardziej elegancki kierunek z całego zestawienia, choć wcale nie idzie za tym sztywna atmosfera. Czerwona cegła na ścianie i minimalistyczne wyposażenie nadają niebanalnego luzu, a ceny w karcie trzymają się normy. Sezonowana wołowina, która ląduje na talerzach, pochodzi z Polski. Oprócz standardowych Rib Eye Steak czy T-Bone Steak z ciekawostek zjemy kotlety jagnięce z kostką czy rzadko spotykane w Poznaniu żeberka wołowe. Unikatem jest także tatar z jelenia. Ostatnim (choć może nie takim ostatnim?) asem z rękawa są wędliny własnej produkcji, które zjemy na przystawkę albo zapakujemy do domu.
Ulica Ułańska 1
7. U Rzeźników
Jak sama nazwa podpowiada, nie jest to kierunek, w którym wegetarianie będą czuć się jak w domu. W menu króluje mięso w każdej postaci: smażone, gotowane i naturalnie z rusztu. Obok pieczonej wołowiny Rzeźnicy serwują unikatowe na skalę Poznania steki z kangura czy francuską polędwicę Chateaubriand. W karcie są też dania z nutą polotu na miarę fine dining'u, które ciekawie przełamują utarte schematy (przykładowo modra kapusta z truskawkowym puree serwowane do kaczki). Niezobowiązujące wnętrze sprzyja spontanicznym wypadom ze znajomymi, a atmosferę podgrzeją liczne alkohole - od lokalnych piw, przez rozgrzewające nalewki po dobrze schłodzoną wódkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz